Prowadzenie bloga – o czym wiele osób totalnie zapomina?

pisanie tekstów na bloga

Jest pewien mechanizm, który bardzo często decyduje o tym, czy ludzie Cię czytają, czy nie. Jedna i to naprawdę prosta metoda, która może znacznie zwiększyć ilość powracających użytkowników, nowych czytelników i wszelkiego rodzaju interakcji na Twojej stronie. Tym czymś są emocje.

Pisanie tekstów na strony www z wykorzystaniem emocji i bez nich

 

Oklepane powiedzenie „nieważne jak mówią, byleby mówili”, ma w sobie takie drugie dno. Bardzo często zwracam uwagę na fakt, że w wielu tekstach, które można byłoby emocjonalnie „doładować”, brakuje tych emocji. Są branże, w których nijak te emocje nie pasują, bo jak tu się zachwycać wierceniem w betonie albo produkcją kół zębatych. W takich przypadkach musimy postawić na warstwę merytoryczną, ale są tematy, które aż proszą się o to, by podejść do nich emocjonalnie.

Zwróć uwagę na dzisiejsze społeczeństwo – jesteśmy wprost zalani informacjami. Na każdym kroku docierają do nas coraz gorętsze newsy. Właściwie nie rozstajemy się z mediami społecznościowymi, nie pozwalamy, żeby rozładował nam się telefon. Jesteśmy niejako uzależnieni od napływu nowych informacji, a to z kolei sprawia, że taki stan rzeczy nas otępia.

Coraz trudniej nas zaskoczyć. Coraz trudniej rozśmieszyć, zdezorientować albo zmusić do refleksji. Jest tak, bo wszystko już było. Wiemy, czego można się spodziewać po kolejnym wydaniu wiadomości i o czym przeczytamy na popularnym portalu. Wszystkie te clikbajtowe tytuły przyciągają ludzi, ale po otwarciu artykułu okazuje się, że czytelnik został nabity w butelkę, a to nie o to chodzi.

Naszym celem nie powinno być krótkotrwałe zainteresowanie czytelnika, ale podarowanie mu czegoś, co zatrzyma go przy nas na dłużej.

Możemy to realizować poprzez cenne informacje, trafne spostrzeżenia albo po prostu poprzez emocje.

Rozmawiając z czytelnikami blogów, często spotykam się z opinią, że oni oczekują energii, pasji, czegoś, co ich poderwie, a nie „pitu, pitu”. Tymczasem to pitu pitu jest bardzo często obecne tam, gdzie go nie powinno być. Pisząc teksty na bloga o tematyce typowo technicznej, skupiamy się na konkretnych informacjach, ale tam, gdzie podejmujemy tematykę lifestylową, można pokusić się o zastosowanie wybiegu, który zrobi wrażenie i tym samym sprawi, że czytelnicy będą skłonni nas czytać nie dla samych informacji, ale dla sposobu, w jaki piszemy.

Na jednym z prowadzonych przeze mnie blogów czytam ciągle komentarze, które jasno informują mnie, że ludzie wracają na tę stronę dla emocji. Zamykając ją, czują się lepiej, są zmuszeni do wykonania jakiegoś kroku albo zaprzestania czegoś. Czytam tam, że jest to miejsce inne niż wszystkie, bo sam przekaz to jedno, a sposób podejścia do tematu to całkiem inna sprawa.

Sugeruję często, że blog firmowy trzeba potraktować nie jako miejsce, w którym się tylko wymądrzamy i powielamy to, co mają inni. Bo tak naprawdę informacje w większości przypadków powielają się na stronach a sęk w tym, żeby u siebie zaprezentować je w sposób całkiem odmienny – właśnie z ładunkiem emocjonalnym.

Uwierz mi, że lepiej jest kogoś zdenerwować niż pozwolić, by przeszedł obok nas obojętnie. Utrzymanie uwagi czytelnika wymaga podarowania mu czegoś, co nim poruszy. Czytelnik musi się ucieszyć, zdziwić, oburzyć, rozmarzyć – po prostu zareagować. Treści mają działać nie tylko na jego logikę, ale też na jego emocje.

 

Pisanie tekstów SEO – ok, ale trzeba czegoś jeszcze

 

Zauważam, że czasami zbyt bardzo kładzie się nacisk na SEO copywriting, starając się osiągnąć jak najwyższe pozycje w SERP-ach, a zapomina o tym, że cele nie powinny być krótkoterminowe. Co firmie po wygenerowaniu tysięcy wejść na stronę w krótkim czasie, jeżeli te wejścia nie przełożą się na pozyskanie stałych czytelników bądź Klientów. To są wejścia bezwartościowe, bo jeżeli czytelnik nie będzie stymulowany przekazem, nie zechce wracać.

Trzeba znaleźć złoty środek – zastosować emocje, ale nie przeciążyć nimi użytkownika, a szczególnie wtedy, kiedy nie są to emocje sprzyjające podjęciu działania, na którym nam zależy.

Pisanie artykułów z suchymi faktami będzie skuteczne wtedy, kiedy użytkownik dosłownie wpada do nas, żeby zasięgnąć szybko informacji i nie ma zamiaru z nami zostawać. Wtedy, kiedy liczą się dla nas odsłony. Natomiast wtedy, gdy nasz serwis jest nastawiony na sprzedaż albo po prostu na budowanie długotrwałych relacji z użytkownikiem, musimy pójść o krok dalej. Zapełnić jakiś deficyt użytkownika. Sprawić, by poczuł, że znalazł u nas wartość dodaną. To właśnie możemy realizować poprzez zastosowanie emocji.

 

Czy na każdy temat da się pisać emocjonalnie?

 

Każdy, naprawdę każdy temat można „ugryźć” emocjonalnie, ale czasami nie warto i trzeba to powiedzieć wprost. W niektórych przypadkach będzie to zbyt naciągane, zbyt nieprawdopodobne a może i nawet rażące, ale nie oznacza to, że samej branży nie można w ten sposób ująć. Trzeba po prostu wiedzieć, gdzie jest ta cienka granica, przy której tekst na stronę internetową przestaje być emocjonalny, a staje się po prostu groteskowy.

Przypuśćmy, że coś sprzedajesz. Niech będą to na przykład ubrania. I teraz powiedz mi – czy Twoi Klienci kupują je dla samego faktu posiadania i wystawania godzinami przed wypełnionymi po brzegi szafami? Nie. Oni kupują te ubrania, żeby coś dzięki nim zyskać. Mogą zyskać lepsze samopoczucie, usłyszeć od innych komplementy, mogą też utrzeć tym nosa komuś, kogo nie lubią. Oni kupują dla emocji. Dla tych wrażeń, które da im posiadanie danej rzeczy. Więc skoro kupują dla emocji, to Ty musisz sprzedawać emocjami.

Oczywiście w takim zakresie, w jakim się da i jaki będzie akceptowalny dla Twojej grupy docelowej. Trzeba się zastanowić, jakie emocje chcą poczuć ci, którzy u Ciebie kupują. Jakie cele chcą spełnić, do czego dążą i tak dalej. Wczucie się w ich pozycję sprawi, że doskonale zdasz sobie sprawę z tego, co na nich działa.